~~~
W czasach, w których internet stał się naszym codziennym towarzyszem, coraz częściej zapominamy, że nie wszystko trzeba powiedzieć. Nie wszystko trzeba napisać. I nie wszystko trzeba pokazać.
Social media – zwłaszcza Facebook – zostały zdominowane przez zalew informacji, zdjęć, memów, opinii i komentarzy. Ale nie tych pięknych, głębokich czy wartościowych. Częściej są to sztuczne, nieestetyczne treści, generowane bez refleksji, bez potrzeby, czasem nawet bez szacunku dla drugiego człowieka.
Z każdej strony bombardują nas obrazy i słowa, które nic nie wnoszą, a wręcz zabierają – nasz spokój, przestrzeń, koncentrację. Widzimy zdjęcia potraw, które nikogo nie interesują. Selfie, które nic nie wyrażają. Komentarze pełne jadu, wyśmiewania, oceniania. Czasem nawet komentarze „z sensem” są po prostu zbędne – bo zostały napisane nie z intencją pomocy, a z potrzebą zaznaczenia swojej obecności.
Ale po co?
Zadajmy sobie pytanie:
Czy naprawdę każda nasza myśl zasługuje na publikację?
Czy każde zdjęcie warte jest wrzucenia do sieci?
Czy każda opinia musi być wypowiedziana?
Czy każda krytyka – nawet „słuszna” – musi ujrzeć światło dzienne?
Odpowiedź brzmi: nie.
Nie, bo milczenie bywa dojrzalsze niż mówienie. Nie, bo prywatność to nie wstyd – to luksus. Nie, bo nie zawsze musimy istnieć w oczach innych, by istnieć naprawdę.
Przesyt wszystkiego. Ale hejtu – najbardziej.
Dzisiaj jesteśmy już na etapie przesytu. Wszystkiego. Ale najbardziej – hejtu.
Hejt nie musi być wulgarny, agresywny czy jawnie złośliwy. Czasem przychodzi w formie „subtelnej” krytyki, kąśliwego żartu, ironicznego komentarza, który nic nie buduje, ale psuje nastrój komuś, kto może już miał trudny dzień.
Nawet jeśli ktoś „ma rację” – czy naprawdę musi ją ogłaszać?
Czy naprawdę musimy komuś coś wypominać, wyśmiewać, poprawiać, oceniać?
Nie. Nie musimy. I nikt nie daje nam takiego obowiązku.
A już na pewno nie zmienimy świata tym, że napiszemy swoją opinię w komentarzu pod cudzym zdjęciem.
Bo co ona zmieni? Czy ten komentarz ulepszy czyjeś życie? Czy przyniesie realną wartość?
Częściej: nie. Po prostu nie.
Zatrzymaj się. Odłóż telefon. Zrób zupę.
Zamiast wrzucać kolejne zdjęcie, komentować kolejną rzecz, zastanów się:
czy to ma sens? Czy to coś wnosi? Czy tego potrzebuję – ja lub ktoś inny?
A może po prostu – zrób sobie zupę. Odpocznij. Zajmij się sobą.
Nie wszystko, co robimy, musi być udokumentowane.
Nie wszystko, co myślimy, musi być wypowiedziane.
To naprawdę w porządku żyć fajnie i nie dzielić się tym z całym światem.
Nie po to, żeby coś ukrywać. Ale po to, żeby coś ochronić – siebie. Swoją energię. Swoje życie. Swój spokój.
ZACZNIJMY OD SIEBIE
Nie zmienimy internetu. Nie uciszymy chaosu.
Ale możemy uciszyć siebie – na chwilę.
Zatrzymać się i pomyśleć: czy to, co chcę napisać, naprawdę musi zostać napisane?
Czy to słowo niesie dobro?
Czy to zdjęcie coś wnosi?
Czy ta opinia komuś pomoże?
Jeśli nie – to może lepiej ją zachować dla siebie. Albo jeszcze lepiej: przerobić ją w działanie – ugotować obiad, zadzwonić do przyjaciela, pójść na spacer.
Bo życie nie toczy się na ekranie.
Tylko tu – tu i teraz.